Trump wywierał naciski na urzędnika. „Nie stanie się nic złego, jeśli powiesz, że...”
Oficjalne zaprzysiężenie nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych jest planowane na 20 stycznia. Tymczasem media co chwilę obiegają kolejne sensacyjne doniesienia z których wynika, że Donald Trump nie może pogodzić się z porażką. Decyzją Kolegium Elektorskiego 306 przypadło Joe Bidenowi, a Republikanin uzyskał ich 232. Na konto Demokraty trafiły m.in. głosy z Kolorado, Pensylwanii, Nowego Jorku, Kalifornii, Newady czy Georgii, która była zaliczana do tzw. stanów wahających się. W tej części USA do zgarnięcia było 16 głosów elektorskich. Po podliczeniu głosów okazało się, że różnica między kandydatami wyniosła 11 779 głosów na rzecz Joe Bidena.
Donald Trump wielokrotnie podważał wynik głosowania. Wszystkie protesty i skargi składane przez niego samego oraz sztab są konsekwentnie odrzucane przez sądy. Dziennik „Washington Post” opublikował fragmenty rozmowy, która odbyła się w sobotę 2 stycznia między ustępującym prezydentem a wywodzącym się z Partii Republikańskiej sekretarzem stanu Georgia Bradem Raffenspergerem. Przez blisko godzinę polityk nakłaniał przedstawiciela władz stanowych, aby ten znalazł taką liczbę głosów, która pozwoli mu prześcignąć Joe Bidena. Raffensperger próbował tłumaczyć, że Trump opiera się na teoriach spiskowych i wygłasza zupełnie nieprawdziwe informacje. Nie był jednak wystarczająco przekonujący. - Mieszkańcy Georgii są źli, ludzie w kraju są źli. Ale nie stanie się nic złego, jeśli powiesz, że ponownie policzyłeś głosy. Chcę tylko znaleźć 11 780 głosów, czyli o jeden więcej niż potrzebujemy, bo wygraliśmy w tym stanie. Nie ma takiej opcji, że przegrałem w Georgii - naciskał Trump.
Trump o rzekomym fałszowaniu wyborów w USA
Wcześniej polityk odbył z urzędnikiem wymianę zdań w mediach społecznościowych. Za pośrednictwem Twittera wspomniał o rzekomych oszustwach związanych z kartami wyborczymi pod stołem oraz ich niszczeniem.